Mogło być lepiej, czyli recenzja filmu "Zjawa"

To chyba pierwsza, typowa recenzja na tym blogu. Planowałem ją już przed obejrzeniem filmu i miałem nadzieję, że będzie całkowicie pozytywna. Ale chyba coś poszło nie tak.
"Zjawa" to najnowszy film Alejandro G. Inarritu, twórcy m.in. oscarowego "Birdmana". Krótko mówiąc, opowiada o amerykańskim podróżniku, który zostaje zaatakowany przez niedźwiedzia. Na domiar złego, jego towarzysze zostawiają go w środku Gór Skalistych, praktycznie bez szans na przeżycie. Ten postanawia się zemścić. Na drodze staje mu jednak natura, plemiona Indian i on sam.
Rok temu, jakiś czas po ogłoszeniu nominacji do Oscarów, obejrzałem "Birdmana". Chyba z konieczności, jak to typowy kinomaniak ma w zwyczaju. Ale jak dla mnie, "Birdman" był najlepszym filmem minionego roku i został jednym z moich ulubionych. Pokochałem zdjęcia Lubezkiego, scenariusz Inarritu, obsada palce lizać. To chyba oczywiste, że oczekiwania, co do "Zjawy" były ogromne. Tak, jak duże były oczekiwania jest także niedosyt. No mogło być lepiej. Chyba problem tkwi w scenariuszu. Film przede wszystkim jest za długi. Zaczyna się dość dynamiczną sceną, która trzyma w napięciu przez pewien czas, co zmienia się, gdy zaczyna się cykl scen w filmie kompletnie niepotrzebnych, po prostu nudnych.
 Główną rolę zagrał Leonardo DiCaprio. Wielu mówi, że to przełomowa rola w jego karierze, mająca mu wreszcie przynieść upragnionego Oscara. No i pewnie go dostanie. Ale, czy zasłużenie? Mam co do tego wątpliwości. Jak już wygra, to dlatego, że konkurencja jest słaba, a nie on mocny, po prostu. Naprawdę, Leo miał lepsze role. Nawet nie chodzi o to, że w całym filmie nie wypowiada nawet 100 słów, bo to wcale nie świadczy o aktorskim talencie. DiCaprio talent ma, ale w "Zjawie" nie całkowicie go pokazał. 
Jakże wielkim zaskoczeniem była dla mnie nominacja do Oscara za drugoplanową rolę Toma Hardy'ego. Nie widziałem go w jakichkolwiek nominacjach, obstawieniach. A tu proszę! Hardy skradł prawie cały film reszcie obsady. Nie chcę Wam za bardzo zdradzać, jaką rolę odgrywał, ale zagrał fenomenalnie i jest moim faworytem w swojej kategorii. 
Co tu można jeszcze pochwalić? Zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia! Mistrz Lubezki, w przeciwieństwie do pana Inarritu, nie zawiódł. Może i ujęcia były robione typowo pod Akademię, ale w zasadzie trzeci Oscar z rzędu to by było coś. Szczególnie, że jest za co, bo tego, co dokonał Lubezki może mu pozazdrościć jego paru kolegów po fachu. Chyba w ogóle techniczna strona filmu jest mocniejsza od tej aktorskiej i scenariuszowej. Atak niedźwiedzia na biednego Leo jest niezbitym dowodem na to, że trzeba chwalić speców od efektów specjalnych. Również charakteryzatorzy i kostiumografowie mają się czym pochwalić. Oto krótki film o pracy tych pierwszych: 
                                         
"Zjawa" to wielkie widowisko, które mimo wszystko trzeba zobaczyć. Może i strona aktorska i scenariuszowa jest dość przeciętna, jak na możliwości twórców, ale techniczne wykonanie filmu jest naprawdę zjawiskowe.

1 komentarz :

  1. Nie spotkałam się jeszcze z tym filmem, ale wydaje się być warty obejrzenia :3 Chętnie zobaczę w wolnym czasie :D
    justsayhei.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Niebanalnie Kulturalni © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka