O filmie...

Film - ruchome obrazy, przedstawiające najczęściej wydarzenia z życia fikcyjnych lub prawdziwych ludzi. Tak, to prawda. Ale czy to wszystko co można powiedzieć o filmie? Oczywiście, że nie.
Definicja, którą podałem u góry jest prawdziwa, ale skraca pojęcie filmu do owych ruchomych obrazów. Jak tak można? Przecież filmy składają się z wielu elementów, które muszą ze sobą tak dobrze współgrać, żeby przenieść widza w inny świat. Czasami lepszy, czasami gorszy świat, ale jednak wciągający.
Podstawą oczywiście jest scenariusz, bez niego nic się nie uda. Czasami jego wątki są bardzo zawiłe, a czasami jego prostota jest tak poruszająca, tak pouczająca, że nie możemy od filmu odciągnąć wzroku, nie możemy przejść koło niego obojętnie. No dobrze, scenariusz scenariuszem. A aktorzy? Oni to dopiero mają robotę. Już nie mówię o filmach akcji czy science-fiction, bo tutaj nie zawsze mają pole do popisu, więcej pracy mają ich dublerzy albo spece od efektów specjalnych. Ale ich role w dramatach są czasami naprawdę oszałamiające. No, a co do reżyserów... Każdy z nich ma swój niepowtarzalny styl, dzięki któremu czasami możemy bez trudu rozpoznać czyj film jest. Tacy reżyserzy to, np. Woody Allen, Tim Burton czy Wes Anderson. No, ale przejdźmy do meritum.

Oglądanie filmów to od stosunkowo niedawna jedno z moich ulubionych zajęć. Tak naprawdę wciągnęła mnie w to przyjaciółka, dla której chodzenie do kina działa jak lek. W sumie dla mnie też. Uwielbiam wszystko co związane z filmem, wszystko. Jestem prawdziwym kinomaniakiem. Nie oglądam horrorów, bo zwyczajnie mnie śmieszą. Lubię dramaty, filmy fantasy, przygodowe, akcji, czasami science-fiction oraz komedie. Przy wyborze filmu głównie kieruję się jego osiągnięciami. Wiem, że część z Was tego nie pochwala, ale jak na razie się nie zawiodłem. Uważam, że jeśli film jest nominowany do jakiejkolwiek nagrody (nie mówię tu o Wężach czy Złotych Malinach) to trzeba go obejrzeć. Nie oznacza to jednak, że gdy wyjdzie nowy Woody Allen i nie ma nominacji to od razu go skreślam. Nie. Takich rzeczy się nie robi, tak nie wolno. Bo to grzech nie oglądać filmów Burtona, Nolana, Polańskiego, czy wspomnianego już Allena. Tak własnie wybieram filmy. Wy pewnie macie też inne sposoby, ale powiem Wam jedno. Jeśli jednym z nich jest czytanie recenzji przed seansem, to robicie źle. Rozumiem, że chcecie się dowiedzieć, jakie miał uczucia, spostrzeżenia autor. Ale spójrzcie na to inaczej. Taki krytyk może Wam nieźle zaspoilerować, a co gorsza zmienić nastawienie wobec tego filmu. Miałem tak z filmem "Dzikie historie", nominowanym wraz z polską "Idą" do Oscara. Owszem, ten film miał nominację, ale i beznadziejną recenzję, przez którą prawie zwątpiłem, że owe dzieło mi się spodoba. Bardzo się myliłem, bo teraz jest jednym z moich ulubionych filmów. Jeśli chcecie się dowiedzieć o reszcie to serdecznie Was zapraszam na mój profil na filmweb.pl. Możecie go znaleźć tutaj.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Niebanalnie Kulturalni © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka