Ona
Od razu, gdy usłyszałem o czym opowiada film "Ona" chciałem
go obejrzeć. I gdy w końcu, po długim czasie oczekiwania go zobaczyłem, byłem
bardzo usatysfakcjonowany. Ten film jest po prostu niezwykły.
Akcja filmu "Ona" ma miejsce w niedalekiej przyszłości.
Głównym bohaterem filmu jest Theodore Twombly. Żyje samotnie w wielkiej
metropolii i pracuje pisząc listy osobiste na zlecenie. Nie jest on jednak
szczęśliwy, bo bardzo przeżywa rozstanie z żoną. Rozwiązaniem ma być zakupienie
przez niego nowego systemu operacyjnego, który posiada własną inteligencję. Gdy
Theodore kupuje taki system, jego życie nabiera barw...
Ten film to wizja świata, w którym systemy operacyjne są swojego rodzaju
przedłużeniem naszej własnej osobowości. Mimo, że akcja ma miejsce w
przyszłości, świat przedstawiony nie różni się tak bardzo od naszego, jak można
to zauważyć w filmach science-fiction. W filmie nie zobaczycie latających
samochodów, ani nic innego w tym rodzaju. Jednak system operacyjny posiadający
własną tożsamość to i tak coś niezwykłego. Pomyślcie, nie musicie mieć
znajomych - ludzi, tylko jeden system. Niektórzy z Was na pewno by się
ucieszyli. Ale Theodore przyjął to z obojętnością. Po prostu go kupił, aby go
wypróbować. Ale bardzo się do niego przywiązał, powiedziałbym nawet za bardzo.
Niestety, mimo tego, że Samantha (bo tak nazywał się ten system) rozbudziła w
Theodorze uczucie, ten zapomniał o ludzkim, zdrowym rozsądku. Ale gdzie tu
szukać rozsądku, gdy jest się nieszczęśliwym?
W rolę Theodora wcielił się Joaquin Phoenix (wspomniany już w notce o
"Nieracjonalnym mężczyźnie", zapraszam do lektury tutaj). Naprawdę
świetnie zagrał, tyle powiem. Głosu Samancie użyczyła Scarlett Johansson.
Bardzo dobrze grała głosem, jest on bardzo zmysłowy i niezwykle naturalny. Nic
dziwnego, że za swoją rolę dostała Saturna. W filmie zachwyca również Amy
Adams, która gra przyjaciółkę Theodora. Mimo swojej drugoplanowej roli,
pokazała klasę. Sam film ma w dorobku jednego (dlaczego tylko jednego?) Oscara
za świetny scenariusz, który napisał Spike Jonze, będący również
reżyserem tego obrazu. Wśród wielu nominacji chciałbym zwrócić Waszą uwagę na
jedną z nich. Mam na myśli nominację do Oscara za najlepszą piosenkę.
"Moon song" to moim zdaniem jedna z lepszych piosenek filmowych
oraz jedna z piękniejszych. (Możecie posłuchać jej tutaj).
W samym filmie zaletą jest gra aktorska, o czym wspomniałem nieco wyżej.
Ale nie mogę nie wspomnieć o zdjęciach. Były niezwykle barwne i jak nie z tego
świata. Kostiumy, mimo tego, że to film współczesny, też są dobrze dobrane.
Niby normalne ubrania, ale widać w nich pewne unowocześnienia, których w
niedalekiej przyszłości pewnie sami spróbujemy.
"Ona" to tytuł, który musicie zobaczyć, jeśli chcecie
się dowiedzieć, do czego jest zdolny samotny, nieszczęśliwy człowiek i jak może
go zmienić świat wirtualny. Naprawdę polecam!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz